Chińscy funkcjonariusze wywiadu zaoferowali pilotowi tajwańskiej armii miliony dolarów za kradzież amerykańskiego śmigłowca transportowego i lądowanie na chińskim lotniskowcu.
South China Morning Post donosi, że podpułkownik „Hsieh” otrzymał od chińskich szpiegów 15 milionów dolarów za kradzież Boeinga CH-47 Chinook i wylądowanie na lotniskowcu Marynarki Wojennej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej podczas ćwiczeń wojskowych w pobliżu rządzonej przez siebie wyspy.
Plan kradzieży Chinooka dobiegł końca, gdy tajwańskie władze aresztowały Hsieha w sierpniu za rzekome szpiegostwo na rzecz Pekinu.
W akcie oskarżenia ujawnionym w poniedziałek przez prokuraturę tajwańskiego Sądu Najwyższego, „podpułkownik Hsieh został poproszony o pilotowanie helikoptera na niskiej wysokości wzdłuż linii brzegowej do chińskiego komunistycznego lotniskowca, który miał przeprowadzać ćwiczenia w pobliżu wód w odległości 24 mil morskich [44 km] od [Tajwanu]”.
Według prokuratorów, podpułkownik zasugerował, aby PLA przeprowadziła ćwiczenia wojenne w pobliżu południowego tajwańskiego miasta Kaohsiung, aby nie musiał przekraczać linii środkowej, która oddziela wyspę od kontynentu w Cieśninie Tajwańskiej. Miało to zminimalizować ryzyko przechwycenia helikoptera przez odrzutowce tajwańskich sił powietrznych.
W akcie oskarżenia stwierdzono również, że Hsieh rozmawiał w lipcu z chińskimi szpiegami o ucieczce, w tym o planie pomocy swojej rodzinie w imigracji do Tajlandii.
SCMP zauważył, że prokuratorzy aresztowali Hsieha po „wskazówce”, ale nie wyjaśnili dokładniej, w jaki sposób został złapany.
„Mnie również boli odkrycie takiej sprawy, a osoby rzekomo w nią zamieszane powinny zostać potraktowane zgodnie z prawem” – powiedział Chiu Kuo-cheng, szef obrony Tajwanu, podczas poniedziałkowej sesji z ustawodawcami w parlamencie Tajpej.
Dobrą wiadomością jest to, że Stany Zjednoczone nie stacjonują na wyspie odrzutowców piątej generacji F-35, które prawdopodobnie komunistyczny reżim chętnie by ukradł.
Źródło: ZH